Nieudany start Borussii w Lidze Mistrzów

Brak komentarzy
                                                                     
 

Borussia Dortmund, jak wszyscy wiemy, jest nazywana polską Borussią ze względu na naszych trzech piłkarzy grających w tym klubie. Ale oglądając wczorajszy mecz z Napoli dostrzgłem, że nawet grali jak polski klub, czyli bez pomysłu i  bez wiary w zwycięstwo. Niby kilku zawodników leczy kontuzje, ale mimo to czy przystoi tak grać klubowi, który w poprzednim sezonie walczył w finale Ligi Mistrzów? Od pierwszych minut na boisku pojawili się Robert Lewandowski oraz Kuba Błaszczykowski.



Mecz był pełen emocji, ale wcale nie chodzi mi o stwarzane sytuacje do zdobycia goli, czy też szybkie tempo spotkania :) W pierwszej połowie Subotić musiał zejść z boiska, by służby medyczne mogły zatamować krew lejącą się z jego łuku brwiowego. Pare minut później, a dokładnie w 29 minucie Borussia straciła pierwszą bramke, a jej autorem został Higuain. Z lewej strony boiska piłkę w pole karne dośrodkowywał Camilo Zuniga, a Argentyńczyk bez problemu posłał piłke głową do bramki strzeżonej przez Romana Weidenfellera. Ta bramka wywołała euforie wsród włoskich kibiców, a zupełnie przeciwne emocje udzieliły się trenerowi drużyny z Dortmundu. Jürgen Klopp był wściekły na sędziego technicznego, że ten zwlekał z wpuszczeniem Suboticia na murawe boiska, przez co jego obrońca nie mógł pomóc swoim kolegą przy utracie bramki. Wszyscy znamy temperament Kloppa, ale tym razem widząc jego wściekły wyraz twarzy i zamachniętą ręke, pomyślałem że jutro sędzia obudzi się z wielkim bólem głowy :) Nie trzeba było długo czekać na reakcje glównego sędziego, który wyrzucił szalejącego trenera z ławki rezerwowych na trybuny. Jak się póżniej okazało Klopp drugą połowę oglądał w szatni, ponieważ za dużo by ryzykował siadając razem z fanami Napoli w jednym sektorze.

Jak się okazało to był dopiero początek problemów Borussii Dortmund. Tuż przed przerwą, z powodu kontuzji, o zmiane poprosił Mats Hummels, a chwilę póżniej po zagraniu ręką poza polem karnym z boiska został usuniety bramkarz Borussii - Roman Weidenfeller. Miejsce nowemu bramkarzowi musiał zrobić Błaszczykowski, a w jego miejsce pojawił się młody Mitchell Langerak.

W drugiej połowie spotkania młody bramkarz Borussii starał się jak mógł, aż do 67 minuty spotkania, kiedy to Lorenzo Insigne pokonał go ładnym strzałem z rzutu wolnego, a on sam przy próbie obrony strzału wpadł na slupek i wykruszył sobie dwie jedynki. W późniejszych sytuacjach młody Australijczyk jeszcze chyba z trzy razy wpakował się w siatke swojej własnej bramki, co wyglądało dość komicznie.

W 87 minucie spotkania w zamieszaniu pod bramką Pepe Reiny, gospodarze podarowali niemcom bramkę strzelając sobie samobója. A pechowo na listę strzelców wpisał się Zuniga. Mecz zakończył się wynikiem 2:1.

Borussia była cieniem własnej drużyny z poprzedniego sezonu. Nie miała żądnej koncepcji na gre i szybko dali się zdominować. Mam tylko nadzieje, że to był mały wypadek przy pracy i w następnym meczu z Olympique Marseille zobaczymy drużynę, która zagra futbol efektowny i przyjemny dla oka.

Zapraszam na moją relacje z meczu, z lekkim przymrużeniem oka ;)


                                                        

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Blogi Sportowe