1 rok temu
Ronaldinho na wagarach
Meksykański klub Queretaro ostrzegł, że jeśli Ronaldinho do dziś nie wstawi się w klubie to może zostać zwolniony.
Brazylijczyk podpisał kontrakt z Queretaro we wrześniu, ale nie udało mu się zgłosić w klubie na szkoleniu przedsezonowym, które zaczęło się 8 grudnia. W meksykańskiej lidze sezon dzieli się na dwie części: Apertura (Sezon Otwarcia) i Clausura (Sezon Zamknięcia). Ronaldinho po podpisaniu kontraktu dostał pozwolenie na wyjazd do Brazylii i USA w celu załatwienia swoich prywatnych spraw.
Była gwiazda m.in. Barcelony został poinformowany, iż do 26-tego grudnia musi zjawić się na rozmowie dotyczącej jego przydatności i zaangażowania względem klubu.
Prezydenta klubu Arturo Villanueva wyznał tamtejszym mediom, że jeśli zawodnik nie dostosuje się do jego wezwania, będzie starał się zastąpić go innym zawodnikiem. Prosto mówiąc zwolni go.
Natomiast dyrektor sportowy klubu Joaquin Beltran obawia się, iż zachowanie Ronaldinho może źle wpłynąć na pozostałych zawodników.
"To jest sprawa, o której musimy mówić i musimy znaleźć takie rozwiązanie, które wszystkich zadowoli. Nie mogę jednak gwarantować, że Ronaldinho nadal będzie grać w klubie, gdy 9 stycznia rozpocznie się nowy sezon. Bez wątpienia nie jest to sytuacja, która sprawia, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ zawodnicy bardzo ciężko pracowali. Mamy jednak nadzieję, że 26-tego pojawi się u nas i będziemy mogli z nim porozmawiać".Zarząd klubu Queretaro zdaje sobie sprawę jak ważną postacią w zespole mógłby być
Ronaldinho.
"To na pewno facet, który robi różnicę na boisku, jest dobry taktycznie i czasami może przynieść chwile magii z piłką. Martwi nas jednak trochę jego psychiczna strona. To jest bardzo ważne, żeby był psychicznie gotowy, aby pokazać co jest wart, a wart jest na pewno bardzo dużo".Czyżby Ronaldinho miał poważniejsze sprawy na głowie? A może tylko woda sodowa uderzyła mu do głowy? Co by to nie było jego postawa na pewno nie jest godna pochwały.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Trochę mu chyba sodówa odbija..
OdpowiedzUsuńI jak się ta sprawa skończyła?
OdpowiedzUsuń